Rogaliński Park Krajobrazowy,14 maja 2006

Zbrudzewo jest wsią położoną w Kotlinie Śremskiej, na południowo - wschodnim skraju Rogalińskiego Parku Krajobrazowego. Stąd rozpoczęliśmy naszą wędrówkę. Wieś - gniazdo rodowe Zbrudzewskich - po raz pierwszy wzmiankowana była w 1399 r. jako własność miasta Śrem. Od 1868 r., kiedy majątek zakupiła Tekla Skrzydlewska z Mechlina, wieś należała do Skrzydlewskich, potem do Potworowskich. Na przełomie lat 60-tych i 70 XVIII w. zbudowano tu parterowy dwór, do którego na początku XX w. dobudowano dwa niesymetryczne piętrowe skrzydła i drewniany ganek wejściowy na głównej osi. Całość zyskała formę skromnego pałacu w modnym wówczas stylu "kurortowym".

Uczestnicy wycieczki przez pałacem w Zbrudzewie

Od 1926 r. do wybuchu II wojny światowej majątek należał do Teodora Ossowidzkiego. Pałac otaczają pozostałości parku z okazałymi lipami i klonami. Budynek pałacu jest zaniedbany. Ze Zbrudzewa udaliśmy się polną drogą prowadzącą początkowo skrajem lasu porastającego pagórek wydmowy, a następnie między rozlewiskami wśród łąk z licznymi okazami pomnikowych dębów. Na trasie czekało nas kilka "niespodzianek". W pewnym miejscu wszyscy musieli zdjąć buty i przejść zalany wodą odcinek drogi.

Przeprawa przez zalany odcinek drogi między rozlewiskami

Podziwialiśmy uroki Rogalińskiego Parku Krajobrazowego, który został utworzony w 1997 r. Zajmuje on powierzchnię 12.750 ha i leży w dolinie Warty na południe od Poznania, między Puszczykowem, Mosiną i Śremem. Powstał dla ochrony jednego z największych w Europie skupisk wielowiekowych dębów szypułkowych rosnących w dolinie Warty, oraz licznych starorzeczy - unikatowej rzeźby terenu powstałej w wyniku działania wód płynących, a także wartości historyczno-kulturowych. W parku znajdują się dwa rezerwaty: "Krajkowo" i "Goździk Siny w Grzybnie". W części Parku, którą wędrowaliśmy, nie prowadzą żadne piesze szlaki turystyczne, brak również opisów w literaturze przewodnikowej, co dla nas stanowiło dodatkową atrakcję.

Widok na rozlewisko z pływającym po nim stadem łabędzi

Kolejną niespodzianką, która spotkała nas na trasie, była burza połączona z gwałtowną ulewą. Na szczęście ulewa trwała krótko i powędrowaliśmy dalej przez pełen świeżej zieleni las zalany promieniami słońca załamującymi się na kroplach unoszących się w powietrzu mgiełek, powstających z parującej wody po deszczu. W środku lasu dopadły nas roje komarów. Wkrótce wyszliśmy z na otwartą przestrzeń, gdzie komary przegonił lekki wiaterek i doszliśmy do wsi Niesłabin. Tam odpoczęliśmy na ławkach obok sklepu, posililiśmy się i napiliśmy się kupionej w sklepie świeżo naparzonej kawy. W centrum wsi zwróciliśmy uwagę na figurę św. Jana Nepomucena, stojącą na wysokiej kolumnie na skrzyżowaniu dróg. Dla nas było rzeczą oczywistą, że ten patron od powodzi został tam ustawiony by strzegł okolicy przed zalaniem wodami pobliskiej Warty, jakie w przeszłości tu miały miejsce.

Po lewej: wiatrak-koźlak w Orkowie. Po prawej: św. Jan Nepomucen w Niesłabinie

Od wsi Niesłabin zawróciliśmy polną drogą w kierunku Zbrudzewa, która w dalszym odcinku przeszła w aleję obsadzoną okazałymi robiniami akacjowymi. Drogą tą doszliśmy do miejsca rozpoczęcia wędrówki. Łącznie trasa wędrówki pieszej wyniosła około 10 km. Dalej pojechaliśmy samochodami do wsi Orkowo, gdzie obejrzeliśmy zabytkowy drewniany wiatrak - koźlak z początku XIX w.

W drodze powrotnej w kierunku Poznania zatrzymaliśmy się jeszcze we wsi Czmoniec, gdzie obejrzeliśmy stary poewangelicki cmentarz z grobami z XIX i XX w. Wiele słabo już czytelnych napisów na grobach jest po niemiecku, a są one świadectwem historycznej wielokulturowości naszego regionu. Zwróciliśmy też uwagę na stojącą obok cmentarza drewnianą stodołę, mającą niewątpliwie także charakter zabytkowy. Dalej pojechaliśmy przez Radzewice, Rogalin i Puszczykowo do Lubonia, gdzie zostaliśmy wspaniale ugoszczeni przez Renatę i Michała - organizatora i prowadzącego tą bardzo ciekawą wycieczkę.

Strona główna