TURYSTYCZNE KURIOZA

W Polsce tworzy się chore prawo, które rzekomo ma sprawy porządkować, ale je komplikuje. Zabija się w ten sposób swobodną turystykę, którą dało się uprawiać nawet za czasów głębokiej komuny. Dzisiaj Karol Wojtyła prowadzący grupy młodzieżowe w góry byłby przez takie prawo uznany za przestępcę! Wszak chodzili sami, bez przewodników...

Kodeks wykroczeń, art. 60(1) (67) stanowi:
"§ 4. (69) Kto:
1) wykonuje bez wymaganych uprawnień zadania przewodnika turystycznego lub pilota wycieczek (...)
- podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny."

Cytowany wyżej zapis w kodeksie wykroczeń i inne towarzyszące mu przepisy około turystyczne aktualnie obowiązują i ich częste nadużywanie w stosunku do organizatorów turystyki niekomercyjnej uderza w społeczną działalność stowarzyszeń programowo zajmujących się turystyką i krajoznawstwem. Gdyby ten i inne przepisy przestrzegać w pełni, byłaby to katastrofa. Ale i tak dzięki nim zniszczono resztki szkolnych kół turystyczno-krajoznawczych, klubów turystyki młodzieżowej PTTK, upada turystyka wędrowna (co przyczynilo się do likwidacji wielu schronisk młodzieżowych i obiektów dla turystyki kwalifikowanej), zachwiano podstawami działania wielu organizacji, firm i prywatnych osób.

Co czeka nas dalej? Turystyka dla działaczy społecznych to w końcu nie jest sprawą być albo nie być jak w przypadku zawodów np. kolejarzy czy pielęgniarek. One mogą strajkować i głodować aż wreszcie coś wywalczą...

A co mogą działacze społeczni? Po prostu albo w ogóle zaprzestać działalności, co najczęściej właśnie ma miejsce (choć tego nie można w żadnym razie nazwać "strajkiem"), albo też naprawdę nieliczni zdecydują się na uprawianie "partyzantki turystycznej" czyli organizowanie i prowadzenie turystyki wędrownej wbrew wszelkim formalnym zakazom i nakazom. W efekcie taka turystyka będzie nadal w odwrocie, zarastać będą szlaki piesze, zwłaszcza w mniej popularnych regionach polskich gór, a znajdujące się tam schroniska stopniowo zniszczeją z powodu niskiej frekwencji i braku dochodu na ich remontowanie.

Na szkodliwość istniejących przepisów zwrócił uwagę na posiedzeniu parlamentu senator z Wielkopolski poprzedniej kadencji, Włodzimierz Łęcki. Dlatego pozwolę sobie poddać pod rozwagę ten oto fragment jego wypowiedzi:

"Mam więc pytanie do pani minister i prosiłbym o odpowiedź na piśmie: czy osoba, która oprowadza wycieczkę, ale nie pobiera z tego tytułu wynagrodzenia, działa legalnie? Bo są różne interpretacje dotyczące tej materii, a jest to bardzo istotne dla działania organizacji społecznych, między innymi PTTK. W niektórych regionach interpretuje się to w ten sposób, że praca przewodnika jest pracą zawodową, do której należy mieć określone uprawnienia i wówczas można oprowadzać za wynagrodzeniem. Ale jest wiele osób, które pełnią w PTTK funkcje przodowników turystyki pieszej czy instruktorów krajoznawstwa, a zdaniem niektórych urzędników społeczne pełnienie funkcji przewodnika jest w kontekście ustawy o usługach turystycznych zabronione." (źródło: http://www.senat.gov.pl/k5/dok/sten/056/13.HTM#A00061)

Jaka była odpowiedź pani minister na pytanie senatora? Nie wiadomo, bowiem mimo usilnych starań nie udało mi się dotrzeć do jakiejkolwiek informacji na ten temat.

Jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze. Każdy system jakiejkolwiek reglamentacji jest potencjalnym źródłem korupcji. Obostrzenia w różnych grupach zawodowych tak są wprowadzane, że czasem i wieloletnim zawodowcom trudno tym wymaganiom sprostać. Pozostaje więc droga najprostsza - koperta.

Wśród kolejnych żądań przewodnickiego lobby pojawiły się ostatnio jeszcze ciekawsze "kwiatki":

"1. Ochrona zawodu pilota i przewodnika turystycznego wymaga eliminacji szarej strefy; postuluje się kontrole grup turystycznych poprzez policję turystyczną (konieczne doprecyzowanie tej kwestii w ustawie)."

Ze względu na duże zróżnicowanie postuluje się określenie minimum płacy i określenie warunków pracy pilota przy realizacji imprezy turystycznej (postulat do Federacji, Polskiej Izby Turystyki i KRIT)"

(źródło: II Forum Pilotażu i Przewodnictwa - “Pilotaż i przewodnictwo – nowe wyzwania", 14-15 października 2005)

W całym cywilizowanym świecie konieczność posiadania formalnych uprawnień jest rozłożona w jakimś rozsądnym punkcie. I tak np. do prowadzenia samochodu jest potrzebne prawo jazdy, ale do kierowania rowerem już nie. Do usunięcia np. wyrostka robaczkowego potrzebny jest dyplom lekarza i praktyka zawodowa, ale do udzielenia pierwszej pomocy w razie zasłabnięcia już nie ma takich wymogów. Tak samo nie wymaga się żadnych zawodowych uprawnień państwowych od osób, które piszą artykuły do prasy, biorą udział w konkursach fotografii, malują obrazy i sprzedają je na jakimś targu lub popisują się swoimi zdolnościami aktorskimi podczas teatrów ulicznych.

W tym kontekście czynności przewodnika są umiejscowione zdecydowanie po tej drugiej stronie i nikt nie powinien wymagać jakichś koncesji czy licencji od hobbystów zajmujących się okazyjnie prowadzeniem dla ludzi wypoczynku w formie pieszych wędrówek po kraju.

W normalnych warunkach społeczno-gospodarczych reglamentację zawodów wprowadza się wyłącznie z uwagi na konieczność ochrony ważnego interesu społecznego, np. kiedy chodzi o zdrowie i życie (w przypadku zawodu lekarza, podobnie jak aptekarza), ale jaki interes jest chroniony w przypadku nakładania na organizatora turystyki nadmiernych obowiązków w zakresie przewodnictwa turystycznego i pilotażu wycieczek?

Rozumiem, że w przypadku wycieczek szlakami wysokogórskimi typu Orla Perć w Tatrach, wymagającymi specjalistycznych umiejętności i odpowiedniego ekwipunku czy w ekstremalnych warunkach zimowych, można mówić o szczególnym narażeniu zdrowia i życia uczestników wycieczek, ale poczas wędrówek po mieście czy letnimi znakowanymi szlakami w polskich górach ?

Chyba przewodnicy sięgają po władzę zbyt daleko.

Napiszę jeszcze kilka zdań o rzeczach, które doskonale nadają się do kabaretu. Czy wiecie, że nawet ukończenie kursu przewodnika terenowego na obszar Dolnego Śląska NIE UPRAWNIA DO PROWADZENIA WYCIECZEK SZLAKAMI TURYSTYCZNYMI POZA MIEJSCOWOŚCIAMI, A TYLKO NA OGRANICZONYM OBSZARZE MIEJSCOWOŚCI???!!!

Wynika to z ROZPORZĄDZENIA MINISTRA GOSPODARKI I PRACY z dnia 17 stycznia 2006 r. w sprawie przewodników turystycznych i pilotów wycieczek:

"§ 12. Organizator turystyki jest obowiązany w obsłudze grupy turystów do zapewnienia udziału:
przewodnika górskiego - na obszarach górskich określonych w § 8, jeżeli program imprezy przewiduje wycieczki piesze poza obszarem zabudowy miejscowości"

To co podane jest w stosownym wykazie z obszarami górskimi niewiele ma wspólnego. Przykładowo na całym obszarze południowej części województwa dolnośląskiego i województwa opolskiego nawet tam gdzie nie ma gór i w obrębie miejscowości poza obszarem zabudowanym, np. do prowadzenia wycieczki drogą jezdną wśród pól gdzie rośnie kapusta i buraki cukrowe, organizator turystyki jest obowiązany zatrudnić przewodnika górskiego - sudeckiego.

Czy takie kurioza są dziełem przypadku? Być może, chociaż wygląda to raczej na efekt zbiorowej paranoi jakiejś grupy lobbystów. No bo kto takie nonsensy spłodził? Wiadomo. A nasi ustawodawcy ostatnio nader chętnie podchwytują takie "nowatorskie" pomysły.

To nie jest śmieszne!!!To jest wymowny przykład rażącej niekompetencji naszych ustawodawców i urzędników ministerialnych, którzy nie mając zielonego pojęcia o geografii własnego kraju i sposobach organizacji pieszej turystyki wędrówkowej ślepo podpisują każdą bzdurę, jaką im lobby przewodnickie podsunie pod rękę. I w taki oto sposób powstają szkodliwe społecznie rozporządzenia, a organizatorzy turystyki głowią się później jak te wszystkie kurioza obejść.

Załącznik do uchwały Sejmu RP z dnia 30 lipca 1992 r. - Regulamin Sejmu RP (tj. MP 1998 Nr 44, poz. 618 z późn. zm.) stanowi, że do zakresu działania Komisji Gospodarki należą sprawy polityki gospodarczej, a w szczególności: (...) , sprawy turystyki oraz sprawy ochrony przed działaniem monopoli, w szczególności monopoli naturalnych, zapewniania wolności konkurencji na rynku, zasadności koncesjonowania zawodów i działalności gospodarczej, przeciwdziałania monopolizacji oraz ochrony praw konsumenta.

Zadaniem różnych stowarzyszeń jest, aby z takimi jak wyżej, i setkami podobnych uwag i zapytań skierować się do osób publicznych odpowiedzialnych za podejmowane decyzje, za stanowienie takiego a nie innego prawa. Jak rozumiem, w tym konkretnym przypadku jest to zadanie dla organizacji społecznych programowo zajmujących się turystyką.

Lech Rugała


Powyższy tekst ukazał się w czasopiśmie "Turysta Wielkopolski" w nieco skróconej wersji w wydaniu z grudnia 2005 r.
Zobacz też => Potrójny jubileusz | Problemy dyskusyjne | Strona główna | Polowanie na prowadzących grupy