Lech Rugała

Wspomnienie

Nie ma złego, co by na dobre nie wyszło

Kiedyś podczas górskiej wędrówki granicznym szlakiem czerwonym w Karkonoszach, zwanym wówczas "Drogą Przyjaźni Polsko - Czechosłowackiej", zdarzyła się nam nieprzyjemna historia, która w ostateczności zaowocowała zawarciem przyjaznych kontaktów z Czechami, jak w znanym przysłowiu: "nie ma złego, co by na dobre nie wyszło".

Otóż w sierpniu 1990 roku prowadziłem obóz wędrowny turystycznych rodzin po Sudetach Zachodnich. W tym dniu wędrowaliśmy z Karpacza do Jarkowic przez Śnieżkę. Schodząc ze Śnieżki, kiedy minęliśmy już Czarny Grzbiet, w pobliżu Chaty "Jelenka" (czeskie schronisko na samej granicy) lunęło jak z cebra, zerwała się burza, wiał bardzo zimny wiatr. Wszyscy ruszyliśmy w stronę chaty, aby tam schronić się przed ulewą. Niestety, kierownik schroniska, pan Milan Horn, pokazał nam drzwi mówiąc, że jesteśmy tam nielegalnie i wyprosił ze schroniska. Nie było się już gdzie schować. Do schroniska młodzieżowego w Jarkowicach doszliśmy przemoczeni do suchej nitki i mocno zziębnięci...

Po powrocie z obozu napisałem do kilku czeskich czasopism list, w którym opisałem to zdarzenie. List ten ukazał się m.in. w tygodniku
"Květy České" i miesięczniku "Krkonoše" z bardzo ciepłym i życzliwym nam komentarzem redakcji. Otrzymałem też list od p. Františka Jirásko z Vrchlabí, w którym wyraził on słowa żalu z powodu takiego potraktowania polskich turystów przez swojego rodaka. Nawiązaliśmy przyjazne kontakty, które trwają do dziś...

Z Františkiem Jirásko (stoi drugi od prawej) na trasie w Karkonoszach w Labským dolu

Oznaka przewodnicka Františka Jirásko

František Jirásko, który jest horským průvodce z uprawnieniami na Krkonoše - pilotem wycieczek, napisał już wiele bardzo ciekawych artykułów o polskiej stronie gór w miesięczniku wydawanym przez Krkonošský Národní Park, zatytułowanym: "Krkonoše" (jest on współpracownikiem redakcji). Współpracuje też z niektórymi działaczami Studenckiego Koła Przewodników Sudeckich we Wrocławiu, z którymi ma szczere przyjacielskie kontakty, wzajemnie się odwiedzają. Tamto zdarzenie i wątki poruszone w liście do czeskiej prasy zainspirowały mnie do napisania polskiego artykułu pt: "Czeskie wątki w Wielkopolsce" i w języku czeskim "Češi a Poláci měli od nepaměti k sobě blízko".

František Jirásko był już dwukrotnie w Poznaniu z wycieczkami czytelników czasopisma "Krkonoše" i członków Klubu českých turistů. Razem z moją żoną oprowadzaliśmy Czechów po Szlaku Piastowskim i ukazywali im na trasie m.in. wątki wspólnej historii obu słowiańskich narodów - w Lesznie, Poznaniu, Gnieźnie, Gieczu... W miesięczniku "Krkonoše" (nr 12/94) ukazała się notatka z podziękowaniem za więcej niż przyjacielskie przyjęcie, jakie grupie Czechów przygotowali Członkowie naszego Klubu Sudeckiego PTTK z Poznania, zwłaszcza małżeństwo Rugałowie. Obok fragment tej notatki.


W sierpniu 1993 roku, w czasie pobytu z obozem wędrownym w malowniczo położonym u podnóża czeskich Karkonoszy miasteczku Vrchlabí, przeżyliśmy chwile grozy w związku z kolizją samochodową, która na szczęście skończyła się dla nas szczęśliwie. Dwa dni później wzięliśmy udział w niedzielnym nabożeństwie w tamtejszym zborze braci czeskich. Epizod ten znalazł swój wydźwięk nawet w lokalnej wielkopolskiej prasie, kiedy to uczestnik tego obozu napisał później do jednej leszczyńskich gazet, oburzonej na nazywanie Leszna "małym prowincjonalnym miasteczkiem". Obok notatka prasowa, która - jako ciekawostka - zachowała się w moim domowym archiwum...




Zdjęcie przedstawia herb z wyobrażeniem czeskiego lwa na gotyckim sklepieniu nawy w gnieźnieńskiej bazylice archikatedralnej. Umieszczenie tam czeskich heraldycznych lwów ma związek z przejęciem korony polskiej przez przedstawiciela czeskich dynastów - Waclawa II i planami kontynuacji tej linii. Miało to miejsce już po śmierci jego następcy - Wacława III, podczas jej przebudowy na styl gotycki w II połowie XIV wieku. Umieszczono je tam za sprawą ówczesnego arcybiskupa gnieźnieńskiego Bodzanty, który należał wtedy do grona zwolenników związania korony polskiej z czeskimi dynastami - zabiegał wówczas o wprowadzenie na tron Polski Zygmunta Luksemburskiego i liczył na jego koronację w gnieźnieńskiej katedrze.


[Strona główna]
[Czesko-polska współpraca Frantiska Jirasko]