Lech Rugała Jizerské hory '2002 Kolejny obóz wędrujących turystycznych rodzin naszego Klubu odbył się w terminie od 4 - 15 sierpnia 2002 r. z zakwaterowaniem w Rekreačním areálu “SMRK” Nové Město pod Smrkem po czeskiej stronie gór, który przedstawia fotografia. Nocowaliśmy w pokojach trzyosobowych. Do miejsca zakwaterowania uczestnicy dotarli przez przejście graniczne w Czerniawie Zdrój. Nocleg z wyżywieniem niepełnym (śniadanie i kolacja) kosztował 150 Kč za dobę. Uczestnicy:
Podczas obozu odbyły się wycieczki piesze na najwyższy graniczny Smrk/Smrek (1124 m. n.p.m)[*], na szczyt Jizery, do Świeradowa Zdroju i na Stóg Izerski, do Hejnic i po Zamku Frydlant oraz do malowniczo położonej wsi Jizerka, na górę Bukovec i do nieczynnego przejścia granicznego na rzece Jizera. Z drogi prowadzącej ze Smrka (1124 m. n.p.m) roztacza się rozległy widok na góry Jizerę - najwyższy szczyt czeskiej strony tych gór (położony w całości w Czechach) - zdobyliśmy dopiero w drugim podejściu. Kiedy po raz pierwszy wchodziliśmy na Jizerę, w pewnym momencie usłyszałem dochodzące z oddali grzmoty burzy i zauważyłem błyski piorunów. Mimo, że burza była dość daleko, podjąłem decyzję zawrócenia z drogi na szczyt. Zaporoponowałem też zawrócić kilku idącym tam Czechom. Na ich argumenty, że wiatr wieje w stronę burzy i ją przepędzi wyjaśniłem, że burza idzie zwykle właśnie pod wiatr. Posłuchali i wszyscy zeszliśmy z grani w dół. Kiedy dochodziliśmy do schroniska "Chata Smědava", lunęło jak z cebra i z ulgą obserwowaliśmy, jak pioruny walą w szczyt Jizery. Na szczęście nas już tam nie było... Na szczyt weszliśmy po przeczekaniu burzy w schronisku i uraczeniu się smacznym posiłkiem z knedli jagodowych z bitą śmietaną i cukrem. Ciekawego odkrycia dokonaliśmy 10 sierpnia podczas pobytu w Jizerce. Zapytałem gospodarza chaty Stara Celnice w tej wsi: "Funguji hraniční přechod do Polska?" (chodziło o przejście do Orla) i otrzymałem odpowiedź twierdzącą. Gospodarz mówił mi, że przejście otwierano z wielką pompą. Mówił też, że odbyła się wielka uroczystość otwarcia przejścia połączona z żarciem i piciem. Nawet wyjaśnił w którym miejscu zejść z wyłożonej betonowymi płytami drogi na drogę prowadzącą do rzeki Izery. Wspominał coś, że tam trzeba przechodzić po kamieniach, bo zerwało mostek. No i poszliśmy zobaczyć. Po prostu byłem ciekawy aby to przejście obejrzeć. Teraz już wiemy, co to za "przejście"... Mnie zresztą wtedy nie zależało na przejściu na drugą stronę, ale na sprawdzeniu w terenie jak to przejście wygląda. Informację podaną mi przez Czecha ze Stare Celnice w Jizerce potwierdziły trzy osoby z znajdujące się po polskiej stronie Izery. Byli to Polacy z Orla i mówili (właściwie krzyczeli, bo potok szumiał), że przejście było otwierane i pokazali mi resztki zerwanej drewnianej kładki. Po raz kolejny mogłem doświadczyć pewnej "prawidłowości", że nie zawsze informacje uzyskane od miejscowych są w pełni zgodne z prawdą.[*] Ostatnie dwa dni obozu wędrownego były przeznaczone na zwiedzenie Pragi. Niestety, trafiliśmy na wielką wodę, pozamykane mosty, w tym opustoszały Most Karola i zalane domy nad brzegiem Wełtawy. O zwiedzaniu nie było mowy. Poza tym nie wypadało odgrywać tam roli gapiów... W rzeczywistości wyglądało dużo groźniej, niż w telewizji i na fotografii, do której łącze poniżej. [powrót] Na podszczytowym spłaszczeniu Smrka zauważyliśmy duży głaz z tablicą pomiątkową w języku czeskim. Olek Stukowski po powrocie z obozu ostatecznie wyjaśnił zagadkę kim był Theodor Körner , któremu jest poświęcona ta tablica. | Fotografia z Pragi | Strona główna | Migawki z obozu | Migawki z innych imprez | |
||