Lech Rugała

Jizerské hory '2002

Kolejny obóz wędrujących turystycznych rodzin naszego Klubu odbył się w terminie od 4 - 15 sierpnia 2002 r. z zakwaterowaniem w Rekreačním areálu “SMRK” Nové Město pod Smrkem po czeskiej stronie gór, który przedstawia fotografia.

Nocowaliśmy w pokojach trzyosobowych. Do miejsca zakwaterowania uczestnicy dotarli przez przejście graniczne w Czerniawie Zdrój. Nocleg z wyżywieniem niepełnym (śniadanie i kolacja) kosztował 150 Kč za dobę.

Uczestnicy:

1. Lech Rugała
2. Zofia Rugała
3. Małgorzata Stukowska
4. Aleksander Stukowski
5. Patrycja Stukowska
6. Adam Jarosz
7. Teresa Kędziora
8. Michał Strykowski
9. Wiesława Strykowska
10. Stanisław Strykowski
11. Natalia Szwedowska
12. Grzegorz Szwedowski
13. Tymon Szwedowski
14. Bożena Kniat
15. Anna Ignaczewska
16. Gabriela Redlińska
17. Krzysztof Redliński
18. Anna Redlińska
19. Teresa Kuczyńska
20. Jerzy Dworczak

Podczas obozu odbyły się wycieczki piesze na najwyższy graniczny Smrk/Smrek (1124 m. n.p.m)[*], na szczyt Jizery, do Świeradowa Zdroju i na Stóg Izerski, do Hejnic i po Zamku Frydlant oraz do malowniczo położonej wsi Jizerka, na górę Bukovec i do nieczynnego przejścia granicznego na rzece Jizera.

Z drogi prowadzącej ze Smrka (1124 m. n.p.m) roztacza się rozległy widok na góry

Jizerę - najwyższy szczyt czeskiej strony tych gór (położony w całości w Czechach) - zdobyliśmy dopiero w drugim podejściu. Kiedy po raz pierwszy wchodziliśmy na Jizerę, w pewnym momencie usłyszałem dochodzące z oddali grzmoty burzy i zauważyłem błyski piorunów. Mimo, że burza była dość daleko, podjąłem decyzję zawrócenia z drogi na szczyt. Zaporoponowałem też zawrócić kilku idącym tam Czechom. Na ich argumenty, że wiatr wieje w stronę burzy i ją przepędzi wyjaśniłem, że burza idzie zwykle właśnie pod wiatr. Posłuchali i wszyscy zeszliśmy z grani w dół. Kiedy dochodziliśmy do schroniska "Chata Smědava", lunęło jak z cebra i z ulgą obserwowaliśmy, jak pioruny walą w szczyt Jizery. Na szczęście nas już tam nie było... Na szczyt weszliśmy po przeczekaniu burzy w schronisku i uraczeniu się smacznym posiłkiem z knedli jagodowych z bitą śmietaną i cukrem.

Ciekawego odkrycia dokonaliśmy 10 sierpnia podczas pobytu w Jizerce. Zapytałem gospodarza chaty Stara Celnice w tej wsi: "Funguji hraniční přechod do Polska?" (chodziło o przejście do Orla) i otrzymałem odpowiedź twierdzącą. Gospodarz mówił mi, że przejście otwierano z wielką pompą. Mówił też, że odbyła się wielka uroczystość otwarcia przejścia połączona z żarciem i piciem. Nawet wyjaśnił w którym miejscu zejść z wyłożonej betonowymi płytami drogi na drogę prowadzącą do rzeki Izery. Wspominał coś, że tam trzeba przechodzić po kamieniach, bo zerwało mostek. No i poszliśmy zobaczyć. Po prostu byłem ciekawy aby to przejście obejrzeć. Teraz już wiemy, co to za "przejście"... Mnie zresztą wtedy nie zależało na przejściu na drugą stronę, ale na sprawdzeniu w terenie jak to przejście wygląda. Informację podaną mi przez Czecha ze Stare Celnice w Jizerce potwierdziły trzy osoby z znajdujące się po polskiej stronie Izery. Byli to Polacy z Orla i mówili (właściwie krzyczeli, bo potok szumiał), że przejście było otwierane i pokazali mi resztki zerwanej drewnianej kładki. Po raz kolejny mogłem doświadczyć pewnej "prawidłowości", że nie zawsze informacje uzyskane od miejscowych są w pełni zgodne z prawdą.[*]

Ostatnie dwa dni obozu wędrownego były przeznaczone na zwiedzenie Pragi. Niestety, trafiliśmy na wielką wodę, pozamykane mosty, w tym opustoszały Most Karola i zalane domy nad brzegiem Wełtawy. O zwiedzaniu nie było mowy. Poza tym nie wypadało odgrywać tam roli gapiów... W rzeczywistości wyglądało dużo groźniej, niż w telewizji i na fotografii, do której łącze poniżej.


[powrót] Na podszczytowym spłaszczeniu Smrka zauważyliśmy duży głaz z tablicą pomiątkową w języku czeskim. Olek Stukowski po powrocie z obozu ostatecznie wyjaśnił zagadkę kim był Theodor Körner , któremu jest poświęcona ta tablica.

| Fotografia z Pragi | Strona główna | Migawki z obozu | Migawki z innych imprez |