Bez formalnych uprawnień... [*]

Klub Sudecki w drugim roku swojej działalności wprowadził funkcję przewodników do prowadzenia nieodpłatnie wycieczek i obozów wędrownych organizowanych lub współorganizowanych przez Klub, co zostało ujęte w regulaminie klubowym. Wewnętrzne uprawnienia nadano po spełnieniu wymogów określonych regulaminem i potwierdzono wpisem w legitymacji klubowej i pieczątką. Wprowadzono też własną odznakę przewodnicką. Zamieszczone tu fotografie obrazują tamtą działalność klubową, której później zaniechano. Powód zaprzestania tej działalności przedstawia: "List do Gazety Górskiej".

Motyw odznaki
Nie używana już klubowa
odznaka przewodnicka

 

Edziu - doświadczony przewodnik z Klubu Sudeckiego na prowadzonej przez niego trasie obozu wędrownego w Sudetach

Zosia (pierwsza z lewej) prowadząca młodzieżowy obóz wędrowny na trasie w Karkonoszach

Lechu pokazuje wycieczce "Bractwa Krzyżowców" zabytek świadczący o historycznych związkach Śląska z Wielkopolską czyli barokowy pomnik św. Wawrzyńca fundacji kasztelana poznańskiego Rafała Gurowskiego w Dryżynie. Po prawej notuje Marek Chmielowski, przewodnik sudecki z Bielawy.

Odpoczynek w Szczawnie Zdroju przed dalszą wędrówką w Góry Wałbrzyskie na obozie wędrownym turystycznych rodzin prowadzonym przez Lecha


[góra] Jakie mają możliwości zrobienia kursu przewodnickiego i uzyskania uprawnień osoby mieszkające nieco dalej od Sudetów - w sąsiedniej Wielkopolsce - można przeczytać w artykule: Początki Klubu Sudeckiego

Brak podziału Sudetów na części (Karpaty w obrębie Polski podzielone są wg uprawnień aż na 4, słownie: cztery części) uczynił przewodnictwo sudeckie w praktyce niedostępnym dla potencjalnych zainteresowanych zdobyciem uprawnień z głębi kraju, zwłaszcza z ośrodków akademickich. Na poznanie całego obszaru objętego wymogiem szczegółowej znajomości potrzeba bowiem lat. Studenckie Koła Przewodników (Beskidzkich, Górskich itp.) istnieją m.in. w Warszawie, Łodzi, Lublinie (nawet
w Gdańsku!), oraz w dużej ilości w na Górnym Śląsku i w Małopolsce. Kół sudeckich poza Dolnym Śląskiem nie ma nigdzie, nawet w stosunkowo bliskich ośrodkach akademickich jak Gorzów Wielkopolski, Opole, Poznań, Zielona Góra i inne. Jedyne Studenckie Koło Przewodników Sudeckich mieści się we Wrocławiu.

Ta sytuacja i uregulowania prawne świadczą o zdominowaniu przewodnictwa turystycznego na Dolnym Śląsku przez pomysłodawców działających w oderwaniu od rzeczywistości. Na III klasę był projekt wymagania szczegółowej znajomość części wschodniej lub zachodniej (z granicą na Książu - Wałbrzychu - Andrzejówce) i ogólnej znajomość reszty Sudetów. Jednak ustanowiono wymóg szczegółowej znajomości całości Sudetów nawet od przewodników sudeckich III klasy, co wskazuje na zupełną nieznajomość realiów w terenie przez osoby dokonujące prawnych zapisów także w ostatnio wydanym
Rozporządzeniu Ministra Gospodarki.

Opisany wyżej stan rzeczy powoduje sytuację, że przeciętny przewodnik z Jeleniej Góry nie zna Gór Opawskich, a przewodnik z Kłodzka Gór Izerskich, których to szczegółowa znajomość leży w zakresie posiadanych uprawnień przewodnickich. To nie jest wyssane z palca. Stwierdzono to w rozmowach z nimi. Niektórzy są też przodownikami turystyki górskiej i spotykamy się na zlotach i innych imprezach. Zresztą po co przewodnikowi np. z Lądka Zdroju szczegółowa znajomość zabytków powiedzmy Gryfowa Śląskiego, położonego na drugim krańcu Sudetów, skoro jest rzeczą niemal pewną, że nigdy tam wycieczki nie poprowadzi? Ciekawe o co tu naprawdę chodzi i komu zależy na stwarzaniu ludziom wymyślnych utrudnień w zdobyciu uprawnień przewodnika sudeckiego?

Kiedyś nasz kolega z Poznania pojechał specjalnie do Jeleniej Góry, bo jakimś cudem udało mu się dowiedzieć, że robią tam kurs na przewodników sudeckich. Kiedy w biurze tamtejszego Oddziału PTTK "Sudety Zachodnie" powiedział skąd przyjechał, w odpowiedzi usłyszał, że "prosto z ulicy" nie przyjmują i jak jest "z tak daleka", to nie będą sobie nim zawracać głowy. Gość wściekł się i powiedział, że więcej nie chce mieć do czynienia z takimi nadętymi bufonami. I tak skończyła się jego przygoda z przewodnictwem sudeckim.

Polacy trudnili się przewodnictwem po Karkonoszach już w XVIII wieku. Pierwsi z nich byli - jakby to dziś określono - "dzikimi przewodnikami", ponieważ nie posiadali sformalizowanych uprawnień ani nie przynależeli do żadnej organizacji przewodnickiej. Poszukiwania ich śladów zaprowadziły nas do Sosnówki. Tutaj działali pierwsi polscy przewodnicy, spośród których tylko nieliczni weszli również w skład założonej w 1817 r. pierwszej na świecie organizacji grupującej przewodników. Od 1785 r. oprowadzał turystów Jerzy Suchodolski, w XIX w. Jan Gruszczewski i Walenty Grzała.

Walenty Grzała, o którym pisze w swych pamiętnikach Zygmunt Bogusz Stęczyński, nazywa go już przewodnikiem. Miało to miejsce w latach 1844-45. Nie był on jednak przewodnikiem mianowanym lecz "dzikim". Starosta powiatowy w Jeleniej Górze miał bowiem zalecenie, by do Korpusu Przewodników nie trafiali Polacy. Czyżby tym razem władzom przewodnickim na polskim Dolnym Śląsku podobnie zależało, aby do grona przewodników sudeckich nie trafiali Wielkopolanie??? [
góra]

| Głos w sprawie przewodnictwa sudeckiego | Historia Klubu | Strona główna | O SKPT w Gdańsku | List do "Gazety Górskiej" |